Ten wpis był dotąd czytany 6068 razy!
Stoimy razem
ja i niewidomy
przed metopą jeźdźca
on dotykiem świat
starożytny wskrzesza
obwodząc palcami
draśnięcia kamienia
niewidoczne dla oka
linie rzeźbionych wzruszeń
spowiadane z czułością
długo i niecierpliwie
smutek jak szept kamieni
przywala mnie cieniem
ostrych marmurów
kaleczy spojrzenie
uboższe od dłoni
on wznosi pod skórą
ściany Akropolu
jak spowiednik
poznający duszę
palce krążą
po tysiącleciach
bez jasnego promienia
tylko monotonny głos
przewodnika przypomina
że trwa zatrzymany między
jedną a drugą godziną
światła owiany lekkim
skrzydłem strojnej
w marmur muzy
ja zagubiony
w rozgadanym tłumie
szukam mojej kolumny
na tym wzgórzu gruzu
szukam cichego miejsca
dla rekonstrukcji istnienia