Ten wpis był dotąd czytany 1920 razy!
pod przezroczystą skórą strachu, jak słowo po słowie
wyszeptać swoją wiarę. coraz bardziej zazdrosną o śmierć
co tylko oswaja we mnie zaszczute zwierzę i krzyczącego
ptaka w wielkim gardle głosu. przez w pół domknięte usta
wydobywam się jeszcze spod nieruchomych powiek,
dostrzegam ledwie pulsujące światło nocy i ulicę w deszczu.
Twarze i szepty mijanych znaków. czy to już?
ps. tam na granicy snu. cicho. szyderczo uśmiechnięta.
czai się ciemność.