Ten wpis był dotąd czytany 1017 razy!
– Rozumiem pańskie rozgoryczenie, ale czy nie jest tak, że prawda zawsze leże gdzieś po środku?
– Skoro tak, szukajmy środka…
– Następne pytanie sprawi panu przykrość – pani redaktor odetchnęła głęboko – ale muszę je zadać po tym, co usłyszałam na ulicy.
– Trudno, mam nadzieję, że jakoś to przeżyję – uśmiechnął się cierpko.
– Nie wiem, czy zdaje pan sobie sprawę – pani z telewizji miała zatroskaną minę – ale głównym źródłem, mówiąc delikatnie, niechęci do pańskiej rodziny jest to, tak przynajmniej utrzymują mieszkańcy ulicy, że pańska matka sypiała w czasie okupacji z oficerami SS… Ale najgorsze dla nich, co do dzisiaj nie może im się pomieścić w głowach jest to, że czyniła tak będąc żydówką. Co pan na to?
– A wie pani, co im się mieściło w głowach bez żadnych trudności? Że można kapować i być szmalcownikiem! No cóż – Krzysztof westchnął zrezygnowany – myślałem, że chociaż sprawę korzeni mamy już wyjaśnioną. Ponieważ nie chcę brać Pana Boga na świadka, telewidzom będzie musiało wystarczyć wyłącznie moje świadectwo… Otóż prawda zawarta jest jedynie w zbitce słów: moja matka i esesman – reszta to dzieło ludzkiej podłości. Krótko mówiąc, z powodu swej nieprzeciętnej, iście południowej urody przez wielu brana za typowo semicką, wypielęgnowała na swoim trudno dostępnym łonie chmarę pałających nienawiścią, niezaspokojonych, urażonych podjebków, proszę wybaczyć określenie. To właśnie oni zmusili ją do ukrywania się i oni doprowadzili do jej kryjówki bandziora z SS! To wszystko. Ten umundurowany ziomal Richarda Wagnera nie dał jej żadnego wyboru, łaskaw, że jej po wszystkim nie zastrzelił. I tak na świat przyszedłem ja… Nie wiadomo z czyjej łaski.
– Nieprawdopodobne! Aż trudno uwierzyć!
– Sąsiadom łatwiej?
– Proszę nie kpić. Niech pan lepiej powie, jak czuje się człowiek, którego ojcem jest ktoś taki.
– Do dupy! Ale czułbym się podobnie, gdyby moim ojcem został jeden z sąsiadów, szmalcownik, ale łykający dzisiaj komunię częściej niż przeciętny obywatel przekleństwa.