Ten wpis był dotąd czytany 2271 razy!
Oto moje modlitwy z borów dolnośląskich,
drwala z ciężką siekierą,
na zarobek chleba,
kiedy ciszę rozrywa łańcuchowa piła,
i swe skargi od świtu,
wiatr w koronach drzew śpiewa!
To są moje modlitwy,
te codzienne,
przy stole,po mszy leśnej
wśród drzew idących na ścięcie,
z drzazgami jak grzechy,
od siekiery po łokieć,
bywa całkiem ludzkie,
chociaż i zwierzęce.
Jedna tylko z modlitw pozostanie sekretną,
zgrzaną i spoconą,
po ostatnie jej słowo,
ta gdzieś na porębie,
wśród drzew jak kościoły,
gdzie przekleństwo się włóczy,
z zakrwawioną głową.